[wlasciwa czesc notki]
wiec na samym poczatku chcialam wyjasnic, ze to nie ja ide na dyskoteke, zeby sie pokazac, a ten cytat to byl sms od mojego chlopaka.
dochodze do wniosku, ze na dyskoteke pojde. nie mam zamiaru siedziec w domu tylko dlatego, ze ktos mi zepsul humor. jeju. taka imprezka jest moze 2 razy w roku. pierwsza i tak ominelam z wiadomych powodow. no ale dobra. koncze uzalanie. ach wiec pojde na ta dyskoteke. dzis, przegladajac szafe, doszlam do wniosku, ze nie mam zadnej "zwariowanej" bluzki... w ten oto sposob wybralam sie do Arkadii na zakupy. slodko. kupilam sobie czarna bluzke (bez plecow, oczywiscie). moja mama jak zwykle znalazla cos, do czego mogla sie przyczepic, ale...:) mi sie bluzka podoba i git. zobaczymy, czy jutro zablysne:) hehehe. dobra. teraz pozwole sobie zmienic nieco temat. a mianowicie: szkola. szczerze mowiac, troche juz mam dosyc tego nudzenia sie na lekcjach. owszem, nie lubie szkoly, ale wolalam "normalne" lekcje a nie jakies opier** sie:) hehe.
eee, no ale z drugiej strony jeszcze nie jest tak zle:* |